wtorek, 10 lutego 2015

rozdział 11

Myślałam że mieszkanie w Londynie będzie fajne ale myliłam się. Jestem cholernym wrakiem człowieka. Siedzę pod kocem i nie wychodzę wogule z domu. Mam załamanie bo ? Bo zostałam  wykorzystana do jakiegoś głupiego zakładu ? Bo chłopak którego kocham nic do mnie mie czuję. Pewnie kłamie bo jego życie to jedno wielkie kłamstwo. Byłam taka głupia że mu ufałam. Nie mam po co żyć. Nie chce się zabić czy coś ale taka prawda. Mam już dość tego wszystkiego. Żeby rozpaczać po kimś kogo się prawie nie znało. Głupie prawda ?
- Nicol idziesz ze mną i Van na imprezę ? - pyta Alice. Zapomniałam przez ten czas Alice zaprzyjaźniła się z Vanessą.
- Nie - odpowiadam obojętnie
- powinnaś gdzieś wyjść - ciągnie dalej
- nie znaczy nie Alice - parskam
- dobrze to cześć - nareszcie wychodzi. Ona jedyna się o mnie martwi. Niall też ale ni rozmawiam z nim. Alice mówi mi jak to pyta się o mnie jak żyję i czy jeszcze żyje. Może jednak powinnam wyjść do ludzi. Jestem w Londynie doś długo a nikogo jeszcze nie poznałam. Słyszałam że za parkiem otworzyli klub. Tam na pewno nikogo nie spalam a wyjdę tylko na chwile. Tak to dobry pomysł. Idę na górę i biorę prysznic. Ubieram czarny sweterek i białe rurki do tego nuty na koturnie. Włosy wiąże w koka i robię makijaż. Okej jestem gotowa. Biorę swoją torebkę i wychodzę. Na dworze jest trochę chłodno. Więc tak jak liczyłam z domu nie wychodziłam 9 dni. Pierwsze dni użalałam się nad sobą a resztę tak jakoś. Park wieczorem jest straszny. Nie wiadomo co może się zdarzyć. Albo ja przesadzam. Z daleka widać nawet duży klub z którego rozbrzmiewa głośna muzyka.
- poproszę dowód osobisty - mówi do mnie jakiś wysoki facet. Pewnie z ochrony podaje mu dokument który po chwili mi oddaje i wpuszcza do środka. Dużo ludzi ,za dużo. Eh..może to był zły pomysł. Dawaj Nicol nie będziesz całymi dniami w domu siedzieć. Podchodzę do baru i zamawiam drinka.
- uroczo pani wygląda - odzywa się barista podając moje zamówienie.
-dziękuje ale nie pani tylko Nicol
 - miło mi jestem Jimmy -odpowiada z uśmiechem
- pilnuj mi drinka idę do ubikacji
- no jasne- uśmiecha się. Wstaje od baru i idę w poszukiwaniu łazienki. Jest ,znalazłam idę w stronę drzew gdy nagle na kogoś wpadam.
- oh przepraszam......- zmarłam
-Nicol ? - pyta mnie znajomy głos
- boże tak się o Ciebie martwiłem - przybliża się do mnie ale się oddalam
- o co chodzi ?
- sam sobie odpowiedz - odpowiadam już ledwo powstrzymując płacz. Omijam chłopaka i wbiegam do łazienki. Dlaczego musiałam na niego wpaść. Kurwa znów jego wszystkie słowa grążą mi po głowie. Przemywam twarz i wychodzę. Zapomnij Nicol tak będzie najlepiej. Podchodzę do baru i widzę uśmiechniętego Jimmy'ego.
- i co pilnowałeś ? - pytam siadając na krześle
- oczywiście - odpowiada i  przysuwa do mnie szklankę. Obok szklanki zauważam małą karteczkę.
- niech zgadnę twój numer ?
- Tak. Pomyślałem że moglibyśmy się spotkać - odpowiada nerwowo
- oh
- masz chłopaka ? Przepraszam
- Nie ,nie mam po prostu nie umawiam się ale zadzwonić zawsze mogę
- okej - odpowiada i podchodzi do jakiegoś kolesia.
- nie umawiasz się ? - zabijcie mnie proszę
- czego chcesz ? Nie jasno powiedziałam ? Nie chce Cię znać
- Nicol przestań nie uważasz że to dziecinne ?
- dziecinne? Co jest dziecinne ? To że przez ciebie ryczałam po nocy czy to że już nie zaufam nikomu. Wiesz dlaczego ? Nie będę umiała. Ufałam Ci jak nikomu innemu. Nie chciałam od Ciebie wiele. Zawsze powtarzałam że wszystko Ci wybaczę ale tego nie da się wybaczyć - widocznie zamurowała go moja wypowiedź ponieważ patrzył tylko na mnie zdziwiony.
- dziękuje to wszystko - dodaje po chwili i wychodzę.
- poczekaj- łapie mnie za rękę a po moim ciele przechodzą ciarki.
- nie dotykaj mnie - mówię prawie szeptem
- brzydzisz się mnie ?
- nie ,po prostu nie dotykaj mnie - na szczęście mnie puszcza
- Nicol tęsknie za tobą
- daj sobie spokój - parskam. Proszę człowieku odpuść. Kocham Nialla ale to co zrobił jest niedopisania
-Skarbie proszę wybacz mi - Powiedział skarbie. Jakie to....żałosne
- myślisz że jak mi posłodzisz to będzie dobrze ?
- Kocham Cię
- skąd mam to wiedzieć ? A zresztą nie ufam Ci. Eh...po prostu mnie zostaw - zaczynam iść szybszym krokiem ale on nagle stoi przede mną. Zaraz będzie płacz. Nicol nie możesz !
- co chcesz !?
- wiesz te 9 dni były straszne. Wogule Cię nie widziałem. Nie słyszałem twojego głosu twojego marudzenia  twojego krzyczenia na mnie za którym tak tęsknie. Za tym że co noc się do mnie przytulałaś. Może nie znamy się za długo ale ja tęsknie za tym wszystkim.
- idź już proszę - wymijam go ale to na nic. Obejmuje mnie w tali i przyciąga do siebie.
- jeśli się mnie mie brzydzisz to mnie pocałuj. Błagam  - słyszę desperację w jego głosie
- Niall nie ! - próbuje się wyrwać.
- Proszę - dyszy mi do ucha. Nie wytrzymam. Tak brakowało mi jego zapachu. Jego oddechu na mojej szyi. W tym momencie moja podświadomość dała mi z liścia.
- Nicol ja nie odejdę - oznajmia i....i wpija swoje usta w moje. No kurwa nie ! Ale wiecie co jest najlepsze ? Nie odpycham tylko wplatam palce w jego włosy i odwzajemniam pocałunek,jest wypełniony desperacją. Na reszcie wracam na ziemie i odsuwam się od chłopaka. Patrzę w jego hipnotyzujące oczy ale mie długo ,ponieważ odbiegam od niego. Nie odwracaj się nie odwracaj się. No i się odwracam. Czy on biegnie za mną ? Boże on jest chory psychicznie! Ale nie mam z nim szans plus to że bieganie to nie dla mnie.
- uciekasz przede mną ?
- aaaa !- piszczę kiedy nagle grzmi. No super jeszcze deszcz.
- boisz się deszczu ? - Jezu jego mokre włosy one..oh....i jego przemoczona biała koszulka widać przez nią jego tatuaże.
- idę do domu - parska i idę przed siebie
- no widzisz ja też - uśmiecha się.
- to co robiłaś przez te dni ?
- płakałam ,użalałam się nad sobą i tak dalej
- oh
- zostaw mnie do cholery !
- Nie ! Nie zostawię Cię już nigdy !
- jesteś chory wiesz ?
- za coś musisz mnie kochać- zaraz się chyba uduszę. Do tego dławiłam w sobie tak długo płacz że aż oczy mnie szczypią ale teraz już nie dam rady.
- Nicol ty płaczesz ?
- odwal się ode mnie ! - znowu zaczynam biec. Mam nadzieje że odpuścił sobie. Dobrze że zaraz będę w domu. Żart ? Żart ? Ludzie żartujecie ze mnie ?
- jak ty tu ? Przecież ty tam - wskazuje na park a chłopak wybucha śmiechem.
- jestem szybki - chwali
- ta teraz wejdę do domu i więcej się nie zobaczymy - uśmiecham się i wybiegam do domu. Kogo ja oszukuje kocham go. Teraz już nie dam rady się pozbierać.  Jaki ja kurwa popełniłam błąd że tam poszłam. Idę pod cieplutki prysznic który troche mnie rozluźnia. Zakładam piżamę i kładę się do łóżka. Mój telefon jak zwykle wibruje więc go wyłączam. Nagle ktoś wchodzi do domu. To pewnie Alice więc schodzę do niej. Tak tylko że w domu stoi pijana Alice a za nią Niall. Do widzenia zaraz zabije się swoimi łzami.

8 komentarzy: