Budzę się bardzo wcześnie. Pewnie dlatego że jest strasznie nie wygodnie. Za to Niall nadal śpi. Wstaję i udaje się do łazienki ściągnąć to coś. Biorę ciepły prysznic który mnie rozluźnia. Zmywam makijaż. Prostuje włosy i ubieram czerwony sweter i czarne rurki. Schodzę na dół i idę do kuchni zrobić "śniadanie do łóżka" Niallowi. Kanapki ,tosty,naleśniki i sok chyba wystarczy ? Układam wszystko starannie na tacę i kładę na stoliku przy kanapie.
- dziękuje - słyszę cichy pomruk
- obudziłeś się bo wyczułeś jedzenie ? - drwię
- teraz wiesz jak mnie budzić - przeciąga się.
- misiu pysiu - powtarzam jego wczorajsze słowa.
- ucisz się - warczy a mi od razu schodzi uśmiech z twarzy
- em....nie chciałem tak ostro
- okej - Nie wogule ale zabrzmiało to jak byś miał jakiś problem do mnie.
- kochanie....o co znowu chodzi? - czy zawsze musi o coś chodzić
- musisz wszystko wiedzieć ?!
- Nicol ! - karci mnie ?
- czego !?
- nie takim tonem co !? - zbliża się do mnie i łapie za nadgarstki.
- przepraszam - szlocham ponieważ jego uścisk boli. -Jezu......przepraszam........przepraszam - odsuwa się i przeczesuje włosy.
- Niall - zaczynam ale tak naprawdę nie wiem co powiedzieć. Chłopak patrzy na mnie ale ja odwracam wzrok. Patrzę na swoje nadgarstki i widzę na nich czerwone ślady. On nie chciał.
- Ja kiedyś taki byłem...teraz bym Cię nie skrzywdził.
- a kiedyś krzywdziłeś dziewczyny ? - pytam zdziwiona
- nie....po prostu kiedyś wszystko było mi obojętne.....w jakimś sensie krzywdziłem dziewczyny. One liczyły na coś więcej a mi chodziło tylko o sex.
- koniec tematu ! - opieram głowę o bark chłopaka.
- jesteś dziwna
- dlaczego ?
- no bo ty chyba wszystko mi wybaczysz. Nawet jakbym zabił człowieka
- trafny sarkazm - śmieję się choć nie ma dlaczego.
- idę się umyć - ziewa i wstaje z kanapy. Jutro będzie chyba najgorszy dzień w moim życiu. Boję się o Nialla. Z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek mojego telefonu. To Ami odbieram i słyszę ciche szlochy w słuchawce.
- co się stało ?
- możesz do mnie przyjść? Proszę
- oczywiście zaraz będę - rozłącza się a ja kieruję się do łazienki. Gdy wchodzę zastaję Nialla....eh po co ja tu wchodziłam ?
- przyszłaś mnie oglądać? - uśmiecha się głupkowato
- Daruj sobie. Idę do Ami nie wiem o której wrócę
- i przyszłaś aż tu żeby mi o tym powiedzieć ? Niegrzeczna- mówi po czym się śmieje a ja doskonale wiem że w tej chwili wyglądam jak burak. Odwracam się na pięcie i wychodzę z łazienki. Biorę swoją torbę i idę do Ami. Gdzieś po dwudziestu minutach jestem na miejscu.
- dzień dobry - witam się z jej ciocią i od razu wchodzę do pokoju Ami. Dziewczyna podnosi głowę i wyciera pojedyncze łzy.
- co się stało - siadam na skraju łóżka.
-Max....on...pokłóciliśmy się....i....on...mnie uderzył - siada i wtula się we mnie o mało co nie spychając mnie z łóżka.
- widać nie był ciebie wart - wzdycham.
- gdzie Cię uderzył?- pytam a Ami pociera policzek.
- skurwiel - parskam wkurzona.
- Nicol uspokój się
- ty to mówisz? - pytam zdziwiona. Nagle dzwoni mój telefon. Niall...coś się stało.
- Halo?
- co chcesz ? - wzdycham.
- em......nic. Jak coś jestem u Louisa. - tylko po to dzwonisz.
- pa - rozłączam się i chowam telefon do torebki.
- Ami idziemy ? - nagle do pokoju wchodzi jej ciocia.
- oh...zaraz - odpowiada nie pewnie
- zapomniałam idę z ciocią do sklepu...chcesz możesz jechać z nami
- nie,nie to ja już pójdę - wstaję i wychodzę. Jezu Ami rozumiem uderzył Cię ale mogłaś mi powiedzieć że gdzieś jedziesz. A wiesz co ? Mi jakiś koleś chce zabić chłopaka a teraz mój chłopak zabije tego kolesia. Boże jakie to głupie. Niall jest u Louisa więc.....będę musiała siedzieć sama. Gdy wchodzę do domu zastaję Zayna ?! Chwila.....co ?!
- jak ty ? Tu ?
- normalnie, przyszedł - wzrusza ramionami i ponownie patrzy na telewizor.
- nie pomyliło Ci się coś? - siadam obok niego
- nie - przygryza wargę. Nie gadajcie znowu ? Dopiero co mnie przepraszał z to wszystko.
Nachyla się nade mną i muska mój policzek.
- nie mógłbym tego zrobić swojemu kumplowi
- dlaczego nie u Louisa ? - pytam zażenowana sytuacją
- Tak jakoś.
- wkurzasz mnie - uśmiecham sie głupawo ?
- wiem skarbie - wzdycha
- szkoda że wybrałaś tego blondasa a nie mnie - dodaje po chwili
- Zayn - zaczynam ale mi przerywa
- tak wiem zostańmy przyjaciółmi. Wszystko będzie dobrze
- fajnie że rozumiesz. Przepraszam jestem zmęczona możesz iść? - chłopak wychodzi z trzaskiem drzwi. Chyba chciał porozmawiać.
*
Zasypiam kole pierwszej w nocy. Nialla nadal nie ma i nie odbiera ode mnie telefonu. Gdzieś nad ranem budzi mnie kompletnie pijany Niall.
- oo....obudziłaś się - chwieje się i odpada na łóżko.
- Śpij skarbie
- debil - parskam i przewracam się na drugi bok.
-ej kochanie - przytula się do mnie ale go odpycham
- ohh....chyba ktoś tu ma focha - bełkocze
- odczep się - warczę i po chwili ponownie zasypiam
~oczami Nialla~
Naprawdę znowu ? Budzi mnie Nicol która oczywiście polewa mnie wodą.
- jest za dwadzieścia czwarta ! - chyba przegiąłem. Ale wczoraj tyle wypiłem.
- wstawaj idioto ! - wstaję z łóżka i udaję się do łazienki. Wczoraj była impreza. Piliśmy i piliśmy. Jednym słowem do upadłego. Zayn chyba tylko nie pił. By strasznie wkurzony. Laska go nie chciała. Dobra wrócimy do rzeczywistości za parę godzin nie będzie tal fajnie. Tak on uniemożliwia nam normalne,szczęśliwe życie ale to nadal człowiek a my go zabijemy. Moje sumienie nie tego nie zniesie. Gdy już jakoś doprowadzam się do pionu schodzę do salonu w którym zastaję rozwścieczoną Nicol.
- jesteś nienormalny ! Martwiłam się o Ciebie ! A ty po prostu się schlałeś ! Jesteś taki dorosły !
- Spokojnie skarbie. Przepraszam okej ?
- nie okej !
-będziemy się teraz kłócić ?!
- dobra odpuść już - dodaję po chwili.
- spadaj
~oczami Nicol~
To będzie mój najgorszy dzień. Jest coraz bliżej tego cholernego spotkania. A jeśli coś nie pójdzie i co w tedy ? Do tego Niall ma na mnie focha. Powiedziałam za dużo słów. Jest dwudziesta ! Trzeba się szykować. Zakładam swoją koronkową sukienkę i czerwone szpilki. Włosy wiąże w koka i robię dość mocny makijaż.
- gotowa ? - pyta nie pewnie Niall. Nie nie jestem gotowa i nigdy na to nie będę.
-mhm - mruczę i wychodzimy. Mamy iść pod dom Louisa. Wszyscy już będą w samochodzie. Po dziesięciu minutach jesteśmy na miejscu. Wchodzimy do auta i wszyscy na nas patrzą.
- jedziemy ? - czuję się jak w jakimś gangu. Jea. Dobra bez żartów. Droga jest długa a na zegarach zaraz wybije dziesiąta
- masz włóż to do ucha - Louis podaje mi podsłuch który od razu składam do ucha. Wysiadam z auta i udaję się do dość dużego klubu. Podchodzę do baru i zamawiam drinka. Nagle czuj czyjeś ręce na swoich biodrach.
- hej kochanie. Pięknie wyglądasz - kochanie?!
- dziękuje - odpowiadam i upijam łyk drinka. Mike zamawia szkocką. Niech wypije jeszcze parę kieliszków i będzie okej.
- chcesz ? - pyta zamawiając kolejną porcję szkockiej.
-niee- kręcę głową. Weźcie jakie to proste. Ten człowiek sam się zaraz opije bez mojej pomocy.
- chodź skarbie zabawimy się - bełkocze. Czyli jest pijany.
- oczywiście - wstaję i prowadzę do na zewnątrz.
- mrr. Sex na tyłach klubu - śmieje się. Nie do końca. Prowadzę go w wyznaczone miejsce.
- Odsuń się od niej Mike - odzywa się Niall
- o....Niall,Louis i Zayn jak miło was widzieć - on ledwo co stoi.
- Nicol idź stąd - parska Louis. Spokojnie.
- oj nie ładnie kłamać - ten człowiek nie jest świadom co się zaraz stanie. Odchodzę stamtąd jak najdalej. No ale nie umiem a jeśli coś się stanie. Nagle słyszę strzał czyli po wszystkim ? Biegnę tam s powrotem ale to co tam zastaje po prostu mnie przerasta.
Dajesz następny
OdpowiedzUsuńNext! Dziś błagam!
OdpowiedzUsuńNext <3 Dzisiaj błagam! <3
OdpowiedzUsuńDaj dzisiaj next plz
OdpowiedzUsuń