poniedziałek, 2 lutego 2015

rozdział 2

Co za debil. Jeszcze się ze mnie śmiał. Schodzę na dół i zastaję samego Nialla.
- gdzie Alice ?
- wyszła ,a ty już sobie popłakałaś ? - kpi
- jesteś taki.....taki - nie mogę znaleźć słów
- inteligentny ? Czarujący? Przystojny ?- uśmiecha się głupawo
- chyba w snach - przewracam oczami
- no to już twoja sprawa że o mnie śnisz
- możesz stąd wyjść? - pytam podenerwowana
- nie ,nie mogę - śmieje się
- tylko się nie popłacz - dodaje
- chuj z ciebie - parskam
- jasne ,jasne ale jakoś wczoraj nie narzekałaś jak Cię całowałam
- przestań ! - krzyczę
- tylko mówiłem nie zakochaj się we mnie
- w tobie ?! A kto by chciał ?
- wile dziewczyn , i wiem że jesteś jedną z nich - uśmiecha się
- chciałbyś - nalewam sobie soku i idę do salonu. Włączam telewizor i po chwili koło mnie siada Niall.
- widzę że nie możesz się ode mnie odczepić - spoglądam na niego
- pewnie - zabiera mi pilota i przełęczą na jakiś mecz
- u siebie w domu jesteś? - warczę
- już nie długo..... - przerywa mu wchodząca do domu Alice
- już nie długo co ? - pytam
- ah... Niall będzie z nami mieszkał - uśmiecha się moja przyjaciółka.
- dzięki że mówisz - parskam i ponownie wbiegam na górę.
- Nicol , przepraszam -  łapie mnie za rękę
- pomogłam Ci Alice , a ty ? Nawet nie pytasz mnie o zdanie. Nie na widzę go - krzyczę
- a ja Ciebie - odzywa się Alice
- co ?- spoglądam na nią
- to co słyszałaś. To mój przyjaciel !
- a to mój dom ! Spadek po moich rodzicach ! Przeprowadziłam się tu z tobą bo wiedziałam że nie masz się gdzie podziać ! Dziękuje Ci że wogule mi powiedziałaś. Nie na widzisz mnie  ? Okej , proszę bardzo nie musisz mnie lubić. - wyrywam się i wchodzę do pokoju. Opieram się o drzwi i zjeżdżam na podłogę. Czy moje zdanie kiedy kolwiek się liczyło ? Dopiero co się tu przeprowadziłyśmy , dopiero poznałam tego dupka a już go nie na widzę.
- Nicol telefon! - słyszę krzyk z dołu
Schodzę na dół i biorę telefon. To Josh...o nie. Spoglądam na Alice i widzę że chce coś powiedzieć ,więc odbieram telefon.
- hej Nicol
- hej - odpowiadam sucho
- chciałem Cię naprawdę przeprosić. Tak wyszło....możemy zostać przyjaciółmi?
- tylko po to dzwonisz ?
- mhm
- eh..nie nie możemy. Nie chcę Ci znać. Nie dzwoń więcej - odpowiadam i się rozłączam
- Co ? Chłopak Cię rzucił ? Nie dziwię się mu - drwi Niall
- Niall przestań - karci go Alice. Myśli że coś to da. Kręcę głową i wchodzę na górę. Nie sądzę że wyjdę z pokoju kiedy on będzie tu mieszkał..
- Nicol
- co ?
- otwórz proszę - robię to o co prosi
- Nicol zrozum on nie ma gdzie się podziać. Chyba możemy mu pomóc - wyjaśnia
- nie dość że głupi to i bezdomny - kpię
- zgadzasz  się?
- Nie ! Nie chce tu żadnych imprez i tego pojebańca 
- przeginasz Nicol. - marszczy brwi
- to on przesadza
- o kim mówicie ? - wtrąca
- wyjdź stąd ! - krzyczę a on zaczyna się śmiać
- jaka agresywna - puszcza mi oczko
- no i on nie jest debilem ? - zwracam się do Alice
- Jestem- uśmiecha się
- powiedziałam wyjdź !
- już - parska i wychodzi
- Nicol , to mój przyjaciel. Chcę mu pomóc
- tobie i tak to nic nie robi ,całymi dniami Cię nie ma. To ja będę musiała się z nim męczyć - jęczę
- zgadzasz się ? - pyta
- tsa - przewracam oczami
- kocham Cię - przytula mnie i wybiega z pokoju. Że jej tak zależy. Wiem popełniłam błąd ale jeśli Alice mówi że jest "okej". Zbyt bardzo jej ufam. 
Kładę się na łóżku i wpatruje się w sufit. Po jakimś czasie zasypiam. Budzę się dość ran jest 7. Schodzę z łóżka i idę na dół. W salonie widzę słodko śpiącego Nialla na sofie. Chwila słodko? Nicol dziewczyno ogar. Podchodzę po cichu i przykrywam go kocem. Co ty robisz ? Mogłaś polać go wodą ! A ty go przykryłaś ! Chłopak budzi się i patrzy na mnie zdziwioną miną.
- em..co ty tu robisz ? - pyta zaspany
- mieszkam - odpowiadam  sucho
- tsa ,zauważyłem - wstaje
- chciałaś mnie polać wodą, oj coś Ci się nie udało - dodaje po chwili
- nie , tylko Cię przykryłam - wzruszam ramionami
- Co? - spogląda na mnie
- nic - przewracam oczami
- co na śniadanie ? - przeciąga się
- to co sobie zrobisz
- no chyba nie - siada przy stoliku
- jesteś nie możliwy ,dopiero co wstałem a już mnie wkurwiasz
- no widzisz - staje przed mną i owija swoje ręce  wokół mojej tali.
- puść mnie - warczę a on zaciska uścisk
- mała mi nie uciekniesz - uśmiecha się łobuzersko
- jednak się zakochałeś ? - pytam
- nie ! - krzyczy i mnie puszcza
- hahahaha - zaczynam się śmiać
- jaka ty wesoła - otwiera lodówkę
- chcesz jajecznice ?-pytam
- em..pewnie - odpowiada i siada przy stole. Może czasami jest "okej".

3 komentarze: